Mnie na przyklad za kazdym razem tak samo bawi sytuacja, kiedy jezdze z konkurencja podworkowa i dochodzimy do fazy krytycznej w postaci zielonego piekla.
Probujemy sobie roznych maszyn i wszystko jest fajnie do etapu 350Z (w wersji maksymalnej i troche zakreconej). Po krotkim pokazie stylu jazdy z konkurencji zaczyna schodzic powietrze, chociaz nadal probuja powalczyc, bo traska niewatpliwie ciekawa.
Ale kiedy juz po tym etapie zamieniam bryczke na F1...
Rozbiegane oczy, przyspieszony oddech, kolatanie serca
.
Krotko mowiac, dotychczas tylko jeden z przeciwnikow odwazyl sie w ogole sprobowac. Zupelnie nie wiem dlaczego... i tak jest za kazdym razem
Probujemy sobie roznych maszyn i wszystko jest fajnie do etapu 350Z (w wersji maksymalnej i troche zakreconej). Po krotkim pokazie stylu jazdy z konkurencji zaczyna schodzic powietrze, chociaz nadal probuja powalczyc, bo traska niewatpliwie ciekawa.
Ale kiedy juz po tym etapie zamieniam bryczke na F1...
Rozbiegane oczy, przyspieszony oddech, kolatanie serca

Krotko mowiac, dotychczas tylko jeden z przeciwnikow odwazyl sie w ogole sprobowac. Zupelnie nie wiem dlaczego... i tak jest za kazdym razem



Komentarz