Czateria

[cmlPL]

Re: Czateria

U mnie prędkość wiatru przekracza delikatnie miliard kilometrów na godzine... i troszke śniegu spadło, ale tylko ciupke To sa mazury taaa...

[Lukas]

Re: Czateria

Jak już nie ma o czym gadać...zawsze można o pogodzie. :mrgreen:

W Poznaniu spokojnie - Trochę wieje, trochę pada. Ale i tak jest dużo lepiej niż to zapowiadał pan Kret.

Mieliśmy dzisiaj se skorzystać z wolnego dnia i gdzieś powychodzić razem...ale zimno jest, więc wszyscy grzeją dupy w domach, nad książką od Ekonomiki. Cóż...

Wiecie co? Doszedłem do wniosku, że wolny dzień (w liczbie 1) w ciągu pracującego tygodnia...jest po prostu do dupy. Albo tydzień wolny...albo tydzień zapierdalu, bo co komu po jednym dniu? Chyba tylko to, że pospać do 12 mogłem.

[Dreadlock89]

Re: Czateria

Chyba tylko to, że pospać do 12 mogłem.

Aż

U mnie spory wiatr,szaro,buro i pada. Ale śniegu nie widać :wink:

[Lukas]

Re: Czateria

No tak, ale...

+ wyspany pierwszy raz w tym roku szkolnym
- mniej czasu na naukę na jutro

Pomijając już fakt, że cały czas okiem zerkam na komputer... :mrgreen:

[Dreadlock89]

Re: Czateria

+ wyspany pierwszy raz w tym roku szkolnym

Wiem jak jest. Ja prawie 12lat wstawałem o 6rano do szkoły. I jak miałem raz w tygodniu na 9 i mogłem pospać do 7 to da pieprzona godzinka była dla mnie czymś wielkim.
Spałem tylko godzinę dłużej ale wstawałem jak nowo narodzony
Teraz zwlekam się 10-11 i straszna dętka.

- mniej czasu na naukę na jutro

Tym nigdy się nie martwiłem bo (no niema się czym chwalić) nigdy się nie uczyłem. A zawsze kiedy sobie obiecałem że się pouczę to zwlekałem z godziny na godzinę "a obejrzę ten film i się pouczę"/"jeszcze coś zjem"/"chwilę odpocznę" do momentu aż stwierdzałem: "dobra ch.j tam damy radę"

Pomijając już fakt, że cały czas okiem zerkam na komputer... :mrgreen:

Norma

[Pietra$]

Re: Czateria

U mnie w Toruniu wiatr wieje jak głupi co chwile pada i zimno, też mam dzień wolny to trochę się pouczyłem a teraz pogram w GT :wink:

[Toyo]

Re: Czateria

Wiem jak jest. Ja prawie 12lat wstawałem o 6rano do szkoły. I jak miałem raz w tygodniu na 9 i mogłem pospać do 7 to da pieprzona godzinka była dla mnie czymś wielkim.
Spałem tylko godzinę dłużej ale wstawałem jak nowo narodzony

Skąd ja to znam

Też już dziesiąty rok mam pobudki o 6.30 :wink: Na początku tego roku wstawałem o 6.00, ale po przeprowadzce do nowej szkoły (pierwsza to był jednak zły wybór...) znowu wstaję (a raczej jestem budzony) o 6.30. Pół godziny różnicy, a i tak ją odczuwam. O 6.30 jestem nieprzytomny, a o szóstej po prostu martwy.

I tak samo, jak jest na 9, to od razu lepiej :wink: A najlepiej, jak na trzecią lekcję (trzy razy w tygodniu mamy dwie pierwsze lekcje tego samego przedmiotu).

Tym nigdy się nie martwiłem bo (no niema się czym chwalić) nigdy się nie uczyłem.

W Technikum też tak jechałeś? :mrgreen:

A zawsze kiedy sobie obiecałem że się pouczę to zwlekałem z godziny na godzinę "a obejrzę ten film i się pouczę"/"jeszcze coś zjem"/"chwilę odpocznę" do momentu aż stwierdzałem: "dobra ch.j tam damy radę"

Dokładnie Nawet ostatnio widziałem taki demotywator :wink:

Ale ogólnie Lukas ma rację. Jeden dzień przerwy pozwala się wyspać, ale oprócz tego to nic.

Też tak macie, że jak musicie wstać o 6.00 to moglibyście spać do 12, a jak możecie spać do 12, to wstajecie np. o siódmej?

[Serwer]

Re: Czateria

Ta. Demot nawet taki był Drugi to był coś w stylu "Paradoks spania - budzisz się bardziej zmęczony niż kładłeś" czy jakoś tak :mrgreen:

[Toyo]

Re: Czateria

Ta. Demot nawet taki był Drugi to był coś w stylu "Paradoks spania - budzisz się bardziej zmęczony niż kładłeś" czy jakoś tak :mrgreen:

Tak, były dwa paradoksy spania.

Ale to się sprawdza w realu. Ogólnie w weekendy jestem na nogach najpóźniej o ósmej, dzisiaj tylko pociągnąłem do dziesiątej. Z kolei jak byłem w Irlandii, to kładąc się o 12 w nocy, wstawałem o 12 w południe :mrgreen: Ale tak to jak jest wolne, to wstaję wcześnie. Po prostu jestem wtedy wyspany.

A paradoks z większym zmęczeniem po obudzeniu też dotyczy na pewno każdego z nas.

[Witek Enzo]

Re: Czateria

http://demotywatory.pl/261448/System-dwugodzinny :mrgreen:

Ja dzisiaj tylko spałem, obejrzałem z koleżanką nowego hałsa, no i zmokłem.

Co do spania... ja wychodze z założenia, że gdy sie wstaje o 6.30 to NIE DA się wyspac. Obojętnie czy pójde spac o 1 czy o 22, śniadanie i tak jem z zamkniętymi oczami. :mrgreen:

[frutek05941]

Re: Czateria

Też tak macie, że jak musicie wstać o 6.00 to moglibyście spać do 12, a jak możecie spać do 12, to wstajecie np. o siódmej?

Dokładnie. Dzisiaj tak miałem, obudziłem się około 7 i leżałem z godzinkę bo nie dałem rady zasnąć i w końcu wstałem z łóżka.

[Dreadlock89]

Re: Czateria

Tym nigdy się nie martwiłem bo (no niema się czym chwalić) nigdy się nie uczyłem.

W Technikum też tak jechałeś? :mrgreen:

Całe gimnazjum i Technikum Elektroniczne Zawsze wystarczały mi (mimo wygłupów i gadania na lekcji) informacje przyswojone podczas zajęć.

A zawsze kiedy sobie obiecałem że się pouczę to zwlekałem z godziny na godzinę "a obejrzę ten film i się pouczę"/"jeszcze coś zjem"/"chwilę odpocznę" do momentu aż stwierdzałem: "dobra ch.j tam damy radę"

Dokładnie Nawet ostatnio widziałem taki demotywator :wink:

Demotywator może i jest ale sytuacja wyjęta z mojego życia. Czasem nawet odważnie wyjmowałem zeszyt i wmawiałem sobie (oszukiwałem sam siebie) że na bank się naucze ale i tak zeszyt wieczorem lądował na parapecie a z niego do plecaka.

[Sylwek1092]

Re: Czateria

informacje przyswojone podczas zajęć.

Też tak mam z wszystkim, prócz matmy.

[mysi]

Re: Czateria

Też tak mam z wszystkim, prócz matmy.

Przecież wiadomo że matma to świętość :mrgreen:

Czasem nawet odważnie wyjmowałem zeszyt i wmawiałem sobie (oszukiwałem sam siebie) że na bank się naucze ale i tak zeszyt wieczorem lądował na parapecie a z niego do plecaka.

Czyli jest nas wielu :mrgreen:
Tylko ja rano zawsze jestem wkur***ny sam na siebie że zamiast się uczyć to się opierdalałem

[Biesiadnik]

Re: Czateria

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *