Autentyk z Poznańskiej Polibudy
Wykład z Matematyki, prof. Lucyna R. omawia kolejną całkę. W tym czasie parenaście osób postanawia wyjść. Pani profesor zauważając to spytała:
A państwo gdzie tak wędrują jak jacyś Beduini?
diabeł złapał Polaka ruska i niemca i kazał ściąć ich na gilotynie. na pierwszy ogień poszedł rusek położył głowę, spuszczono gilotynę, ale nad głową ruska sie zacięła, więc starym zwyczajem darowano mu życie i miał jedno życzenie, więc poprosił ładną laskę na noc. Później poszedł polak i sytuacja się powtarza, gilotyna została spuszczona i nad głową polaka sie zacieła, więc darowano mu życie i musieli spełnic jego życzenie. Polak myśli i nagle spogląda się na niemca, i mówi swoje życzenie - nasmarujcie gilotyne :mrgreen:
Gdy nie wiesz dokąd iść, krzyk zmęczył cie
Za szyjke mocno chwyć i napij się!
Jabol punk!
rozmawiają dwai koledzy, pierwszy mówi:
jeśli chodzi o seks to ja..no wiesz... wszystko co sie rusza
na to drugi:
e ja to sobie nie robie takich ograniczen...
mamo, dlaczego na zdjeciu slubnym jestes wbialym welonie? zapytalo dziecko
bialy kolor to znak radosci synku,
-a dlaczego tata jest ubrany na czarno??...
Gdy nie wiesz dokąd iść, krzyk zmęczył cie
Za szyjke mocno chwyć i napij się!
Jabol punk!
Kilka dni temu, gdy bylem w serwisie samochodowym, pewna pani weszła do środka i poprosiła o część 710.
Zdziwieni patrzyliśmy jeden na drugiego, aż wreszcie moment konsternacji przerwał jeden z mechaników samochodowych, pytając: "A co znaczy część 710?"
Kobieta odpowiedziała: "No wie pan, to taka mała część na samym środku silnika - gdzieś sie zawieruszyła, wiec potrzebuje nowa."
Mechanik nie dawał za wygrana i pytał dalej: "A do czego jest ona używana?".
Kobieta odpowiedziała ze nie ma pojęcia, ale pamięta dobrze ze na samym środku silnika zawsze ja widziała.
Mechanik podał kartkę papieru i ołówek, prosząc by pani narysowała jak ta konkretna część wygląda i wtedy możne on będzie potrafił jej pomoc.
Kobieta nakreśliła około 6-centymetrowy okrąg, a następnie wpisała do niego 710.
Acha, uśmiechnięty mechanik przytaknął głową - już wiem...
Początek XX wieku. Uboga wiejska rodzina miała jedyną żywicielkę - krowę. Kiedy nastał kolejny ranek, mąż wstał jak zwykle przed świtem i poszedł do obory ją wydoić. Niestety krowa leżała całkiem martwa. Człowiek się załamał, przed oczami stanęła mu wizja śmierci głodowej, więc wyjął ze spodni pasek i powiesił się pod powałą. Po dłuższej chwili obudziła się żona, zaniepokojona brakiem małżonka. Od razu pomyślała, że mąż powinien być w oborze. Kiedy się tam udała i okazało się, że mąż popełnił samobójstwo, a na klepisku leży
martwa krowa - jedyna żywicielka rodziny, niewiele myśląc powiesiła się koło męża, w końcu zgodnie z przysięgą małżeńską chciała dzielić jego los. Po chwili obudził się starszy syn. Kiedy zobaczył, że łoże rodziców jest puste, a na stole nie stoi kanka z mlekiem, jak zazwyczaj bywało, postanowił poszukać rodzicieli w oborze. Jakiż był jego szok, gdy odnalazł martwą krowę i rodziców równie martwych, a okoliczności wskazywały na samobójstwo. Pomyślał, że musi to sobie poukładać, postanowić coś, a najlepiej zawsze udawało mu się myśleć nad rzeką. Wziął więc wędkę i poszedł nad wodę. Zarzucił haczyk i w tej chwili z wody wyłoniła się postać pięknej syreny...
- Jeśli przelecisz mnie pięćdziesiąt razy, wskrzeszę twoich rodziców, krowę i żyć będziecie w dostatku do końca waszych dni - rzekła syrena.
Niestety syn dał radę syrenie tylko 25 razy i kiedy zasłabł pochłonęły go czeluście piekielne. W tejże chwili obudził się młodszy syn ubogich rolników. Kiedy zobaczył, że izba stoi pusta, postanowił, że poszuka współmieszkańców. Kiedy zobaczył martwą krowę i martwych rodziców w oborze, bardzo zafrasowany zauważył brak również wędek. Przecież miał jeszcze brata.
- Pewno poszedł nad rzekę - pomyślał i poszedł go poszukać. Zastał porzuconą wędkę i pomyślał, że brat poszedł za potrzeba i zaraz wróci, jednak w tym momencie z wody wyłoniła się piękna syrena i zapytała:
- Ile masz lat chłopcze?
- 16...
- Hm, jeśli przelecisz mnie 25 razy, wskrzeszę twoich rodziców, brata, krowę i żyć będziecie w dostatku do końca waszych dni - rzekła syrena.
- A mogę 30?!
- No, możesz...
- A 40?
- Możesz chłopcze, oczywiście, jak tylko dasz radę.
- A 50 razy mogę?
- Tak, tak, tak! - krzyknęła uradowana syrenka.
- A nie zdechniesz jak krowa?
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- Oj, jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego skurwiela złapałem, co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne, płoć czy szczupak.
- Aaaa. to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel, prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
A siostra, że ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
To ja tego skurwiela znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego skurwiela skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja tego skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- Kurwa, widzę, że tu sami swoi!
Król lew wydał zarządzenie: każde zwierze ma mu przynieść kawał mięsa, jeśli tego nie zrobi, to będzie go bił gołym chu..* po plecach. króliczek zaczął się zastanawiać skąd wytrzaśnie kawał mięsa dla lwa?! pomyślał sobie że weźmie 2 marchewki, może lew sie nie skapnie... Poszedł do lwa... ten się zdenerwował i zaczął bić króliczka gołym chu..* po plecach. Króliczek płakał i śmiał się jednocześnie. na to lew zdziwiony pyta:
- króliczku czemu płaczesz??
- bo boi..- odpowiada króliczek
- to czemu się śmiejesz??
- bo jeżyk jabuszko niesie...
Wściekły mąż, pewny, że właśnie u żony jest kochanek, wraca do domu. Wchodzi wzburzony do pokoju. Żona leży na łóżku całą roznegliżowana, a kochanka zero.
- Gdzie on jest!!! - wydziera się mąż. - Gdzie on jest, bo wyj*be szafę!!!
- Ale kochanie, o czym ty mówisz?! - głupio pyta żona.
Zatem mąż zabrał się do szafy. Nie była duża, więc jakoś ją dopchał na balkon. Z całych sił zaczął ją podnosić i wypchnął za barierkę. Jednak w tym momencie coś mu strzeliło w krzyżu i trzeba było wezwać karetkę.
Trafił na oddział do jednej sali z dwoma innymi gościami, którzy byli ostro połamani. Zaczęli mówić co się im stało.
- Mnie, jak wyrzucałem szafę, coś tak strzeliło w krzyżu, że masakra... - zaczyna mąż.
- A ja sobie stoję na balkonie, patrzę do góry, a tu jakaś szafa na mnie spada! - wyznaje drugi
- A panu co się stało? - pytają trzeciego.
- Ja siedziałem w szafie...
Komentarz