Pani pyta dzieci:
-Powiedzcie mi, jaka największa rzecz może zmieścić się w buzi.
Małgosia mówi:
-Myślę, że śliwka.
Pani mówi:
-Bardzo dobrze.
Zgłasza się Jasiu:
-Myślę, że lampa.
Pani:
-Przecież to nie możliwe.
Jasiu:
-Ale wczoraj wieczorem słyszałem jak mama mówiła do taty:
-Zgaś lampę to wezmę do buzi!!
- Nauczycielka prosi Jasia:
- Jasiu wytrzyj tablicę.
- Nie.
- Jasiu wytrzyj!
- No dobra. Ale gdzie jest szmatka?
- Poszukaj gdzieś w szafce.
- Przez ten czas nauczycielka pyta dzieci:
- Kochane dzieci co napisalibyscie na moim grobie gdybym umarła?
A Jasiu znalazł szmatę i mówi:
- Tu leży ta szmata!
Poranek wczesny,
Jadę pospiesznym,
Wprost do Warszawy,
Załatwiać sprawy.
Pociąg o czasie,
Ja w drugiej klasie,
Wagon się kiwa,
Pije trzy piwa.
Łódź Niciarniana,
W pęcherzu zmiana.
Pęcherz nie sługa,
A podróż długa.
Ruszam z tej stacji,
Do ubikacji.
Kto zna koleje,
Wie, jak się leje.
To co trzęsie się,
W Los Angelesie
Formę osiąga,
W polskich pociągach.
Wyciągam łapę,
Podnoszę klapę,
Biada mi biada,
Klapa opada.
Rzednie mi mina,
Trza klapę trzymać.
łokieć, kolano,
Trzymam skubaną.
Celuje w szparkę,
Puszczam Niagarkę,
Tryska kaskada,
Klapa opada.
Fatum złowieszcze-
-wszak wciąż szczę jeszcze.
Organizm płynną
Spełnia powinność.
Najgorsze to, że
Przestać nie może.
Toczę z nim boje,
Jak Priam o Troje,
Chce się powstrzymać
-Ratunku ni ma.
Pociąg się giba,
A piwo spływa.
Lecę na ścianę
Z mokrym organem,
Lecąc na drugą,
Zraszam ją strugą,
Wagonem szarpie,
Leje do skarpet,
Tańcząc Czardasza,
Nogawki zraszam.
O straszna męko,
Kozak, Flamenco,
Tańczę, cholera,
Wzorem Astair'a.
Miota mną, ciska,
Ja organ ściskam.
Wagon się chwieje,
Na lustro leje,
Skład się zatacza,
Ja sufit zmaczam.
Wszędzie łabędzie,
Jezioro będzie.
Odtańczam z płaczem,
La Kukaraczę,
Zwrotnica, podskok,
Spryskuje okno,
Nierówne złącza-
-buty nasączam,
Pociąg hamuje,
Drzwi obsikuję,
I pasażera,
Co drzwi otwiera,
Plus dawka spora,
Na konduktora.
Wreszcie pomału,
Brnę do przedziału.
Pasażerowie,
Patrzą spod powiek.
Pytania skąpe,
"Gdzie pan wziął kąpiel?"
Warszawa, Boże!
Nareszcie dworzec!
Chwila szczęśliwa,
Na peron spływam,
Walizkę trzymam,
Odzież wyżymam.
Ach urlop błogi,
Od fizjologii.
Ulga bezbrzeżna.
Pociąg odjeżdża,
Rusza maszyna,
Hen w dal,
Po szczy...
Po szynach.
Komentarz